(nov 2011) zgloszone na policji Janowskiego, wczesniej przy metrze Centrum bardzo zniechecano mnie do zglaszania, przekonywano, ze z gory niewiarygodne (jak to, tylko klucze, nic wartosciowego??) itd. [SKAD TO WIEDZIELI? Raczej nikt nie dzwoni: sluchali na posterunku... Jak 1-kilka miesiecy pozniej bylem na komendzie na Zamenhofa, powitali mnie "kolega bardzo kompetentny...".] Klucze do domu Bogatki 14. Sasiedzi przygotowani choc to zapewne pod koniec tuz przed wysiadka z autobusu i nikt w autobusie nie dzwonil. Czyli chyba juz z gory wiedzieli, co ma byc, choc jeszcze sie nie stalo. Teksty w rodzaju 'z przodu siedziales' (zaraz po wysiadce), smiejacy sie na moj widok sasiad z Bogatki 11, wlascicielka powtarzajaca tak jak i wszyscy 'kamery? jakie kamery, nie bylo zadnych kamer...' (do tego slynne parskniecia nosem) jeszcze tego samego wieczora.
Byla sugestia, ze to polityczne, ze strony samego policjanta, ktoremu to w koncu zglosilem. (Dziwna obsluga, zniechecanie do zawiadomienia i zamiast tego robienie "notatki", choc wiadomo, po co przyszedlem, i nalegalem; niepelne spisywanie tego, co mowie, i sugerowanie w zeznaniu, ze ma byc "nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jak"; porozklejane na drzwiach "Moj prezydent" z Kaczynskim -- por. z kradzieza rypinska -- itd.).
Pewne szczegoly mojego doniesienia policyjnego i samej sytuacji kradziezy ("swiadkowie") dotarly do moich profesorow na uczelni, jak zwykle o wszystkim co ze mna zwiazane informowanych przez TV.
Gdy pozniej (2012/13) skradziono mi klucze do Chlopickiego 14, tutejsza Straz Miejska tez zachowywala sie tak, jakby byla na to przygotowana (a Tusk akurat wtedy wyswietlal sie w TV) -- pewnie tez skryminalizowani.